MLKS Unia Janikowo - strona oficjalna

Strona klubowa

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 22 gości

dzisiaj: 6136, wczoraj: 11232
ogółem: 51 971 687

statystyki szczegółowe

Logowanie

Aktualności

Trener Unii specjalnie dla PIŁKARZA

  • autor: redakcja, 2011-12-01 19:18

W minionym miesiącu w miesięczniku regionalnym "Piłkarz" pojawił się wywiad z trenerem pierwszego zespołu MLKS Unia Janikowo - Arturem Polehojko. W rozmowie z tą popularną w naszym województwie gazetą szkoleniowiec naszej drużyny wspominał czasy świetności biało-niebieskich, a także swoją pracę w Gople Kruszwica. Ponadto można było przeczytać o obecnej sytuacji Unii oraz planach na zimowe przygotowania.

Zapraszamy do przeczytania rozmowy z listopadowego wydania "Piłkarza".

Zawodnikom należy się duży szacunek

Przez wiele lat związany był pan z Unią Janikowo. Jak wspomina pan czasy świetności w tym klubie?
- Do Janikowa przyjechałem w 1995 roku. Za namową działaczy Unii postanowiłem kontynuować moją przygodę z piłką w klubie z Janikowa. Zespół grał wtedy w lidze okręgowej, był dobrzez zoorganizowany jak na tę klasę rozgrywkową. Po roku gry w okręgówce i przyjściu trenera Wadnowicza okazało się, że w Janikowie jest drużyna, która musi grać o wyższe cele niż piąta liga. Przede wszystkim dobra gra, atmosfera w zespole i klubie sprawiła, że uzyskaliśmy awans do czwartej, a następnie do trzeciej ligi, gdzie graliśmy kilka lat aż do awansu do drugiej ligi. W naszym klubie występowało wielu piłkarzy, którzy obecnie lub w przeszłości grało w ekstraklasie, pierwszej, drugiej lidze oraz w kadrze narodowej. Graliśmy czterokrotnie w barażach o zaplecze ekstraklasy. Mecze w Janikowie cieszyły się dużym zainteresowaniem. Przez wiele lat Unia była najlepszym klubem w regionie. Wszystko to można było zawdzięczać temu, że jak wspomniałem wielu ludzi poświęciło się pracy w klubie, panował niesamowity entuzjazm wśród działaczy, zespołu i kibiców. Miasto Janikowo jest między innymi rozpoznawalne w Polsce przez nasz klub i z tego trzeba być dumnym i nikt już tego nam nie odbierze.

Po odejściu z janikowskiego klubu przyjął pan ofertę z Gopła Kruszwica. W poprzednim sezonie osiągnął pan awans do czwartej ligi. Jakie czynniki wpłynęły na ten sukces?
- Z Janikowa odszedłem po rundzie jesiennej 2007/2008. Nie chciałbym komentować okoliczności, ponieważ i tak czułem się nadal związany z klubem. Nastąpił moment, kiedy trzeba było odpocząć od ciągłego stresu przez wiele poprzednich lat. Przyjąłem ofertę Gopła Kruszwica, dlatego że klub znajduje się blisko mojego miejsca zamieszkania, a nie chciałem na razie nigdzie wyjeżdżać daleko od domu. Gopło w tym okresie mówiąc delikatnie było w przebudowie  organizacyjnej. Była to trudna decyzja, ponieważ brakowało zawodników do gry, a sprawy organizacyjne nie wyglądały ok. Tylko dzięki dobrej atmosferze, poświęceniu piłkarzy i ciężkiej pracy na treningach oraz wielkim wsparciu i pomocy mojego przyjaciela - wieloletniego kierownika drużyny Janka Kozłowskiego udało się nam uratować zespół przed degradacją z piątej ligi. Zajęliśmy wówczas dziewiąte miejsce. W następnym sezonie sytuacja w klubie się poprawiła i zabrakło nam jednego punktu do awansu. W kolejnym sezonie awansowaliśmy już bezpośrednio z pierwszego miejsca. Jestem pełen uznania i szacunku dla piłkarzy Gopła, którzy przez trzy lata pracy zrobili duży postęp piłkarski i mentalny. Cieszę się, że zespół nieźle radzi sobie w czwartej lidze i trzymam za nich kciuki.

Mimo sukcesów zdecydował się pan na powrót do Unii. Z jakim zamiarem przyszedł pan do Janikowa?
- Wszyscy wiemy jak dramatyczne chwile przeżywała Unia  w okresie letnim. Można powiedzieć, że wszystko wsiało na włosku. Ale zwyciężył zdrowy rozsądek i entuzjazm janikowskiej społeczności i klub nadal funkcjonuje. Otrzymałem propozycję pracy w Unii, na którą mogła być tylko jedna odpowiedź. Jeżeli szanuje się klub, środowisko - musi się być z nim na dobre i na złe i nie pękać jak jest trochę trudniej. Myślę, że klub zmieniając organizację pracy wróci stopniowo do równowagi i będzie odnosił sukcesy.

Miejsce w górnej części tabeli pokazuje, że letnie transfery okazały się trafne. Zgadza się pan z tym stwierdzeniem?
- Przede wszystkim zawodnikom należy się duży szacunek, że zdecydowali się grać w Janikowie. Pomimo ustalonej marki klubu ostatnie kłopoty organizacyjne nie gwarantowały stabilnej sytuacji, a jednak udało nam się skompletować kadrę liczącą dwudziestu graczy. Nie było czasu na sparingi i ocenę piłkarzy, od razu rozpoczęliśmy rozgrywki ligowe. Wiadomo, że w meczach ligowych nie wszyscy mogą się od razu zaprezentować i pokazać swoje możliwości. Mam nadzieję, że w przerwie zimowej wszyscy będą mogli pokazać się z dobrej strony.

Jakie są plany drużyny na zbliżającą się przerwę zimową?
- W przerwie zimowej zawodnicy muszą najpierw odpocząć po nietypowej rundzie. Mam nadzieję, że uda nam pozyskać dwóch - trzech piłkarzy do rywalizacji w drużynie, aby podnieść jakość naszej gry. Do zespołu mogą trafić też wychowankowie, bo miedzy innymi w tym kierunku musi iść praca w klubie. Rozegramy kilka sparingów. Chciałbym, aby to byli mocni sparingpartnerzy.

Przejdźmy do innego tematu. Za niedługo, ponad pół roku rozpoczną się długo oczekiwane Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie. Co sądzi pan o drużynie narodowej Franciszka Smudy?
- Na temat drużyny Smudy jest wiele kontrowersji. Sam mam wiele znaków zapytania. Przede wszystkim chodzi o naturalizację piłkarzy. Jednak popatrzmy na Niemcy, Francję itd. Są to zespoły światowej czołówki, a grają tam także zawodnicy, którzy wywodzą się z innych państw. Po obejrzeniu ostatnich meczów kadry widać postęp w grze i utrwala się powoli styl gry. Jeżeli selekcjoner osiągnie sukces z zespołem wszyscy jego przeciwnicy zamilkną, a liczyć się będzie tylko wynik.

Jedenastka na Euro 2012 według Artura Polehojko?
- Szczęsny - Piszczek, Żewłakow, Dudka, Bonisch - Murawski, Matuszczyk (Garguła) - Błaszczykowski, Lewandowski, Peszko - Brożek.


Rozmawiał:
Eryk Woźniak


 

Reklama

Wyszukiwarka