MLKS Unia Janikowo - strona oficjalna

Strona klubowa

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 40 gości

dzisiaj: 4692, wczoraj: 11232
ogółem: 51 970 243

statystyki szczegółowe

Logowanie

Aktualności

Unia znowu stanie się mocnym klubem

  • autor: redakcja, 2011-01-20 18:31

Jest jedynym piłkarzem z obecnej kadry, który pamięta czasy świetności w naszym klubie. W barwach Unii rozegrał 29 ligowych spotkań. Jak sam twierdzi, każdy występ w "tamtej" Unii był zawsze wielkim przeżyciem. Zapraszamy do przeczytania obszernej rozmowy z Marcinem Piesikiem, bramkarzem biało-niebieskich. Aby to zrobić kliknij na "więcej".

Jesteś wychowankiem bydgoskiego Zawiszy. Jak to się stało, że zostałeś bramkarzem?
- Nie do końca tak jest. Moim pierwszym klubem był UKS SP44 Bydgoszcz. Tam tak naprawdę zaczynałem swoją "przygodę" z piłką. Pierwsze mecze ligowe w lidze młodzików, turnieje w Zawiszy zaczynałem od juniora młodszego, gdzie wytrwałem tylko dwa lata.

Z Zawiszy trafiłeś do SMS-u Łódź. Grałeś tam w latach 2002-2004. Dlaczego postanowiłeś przeprowadzić się do tego klubu?
- Tak, po dwóch latach spędzonych w Zawiszy przeniosłem się do łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Będąc w Zawiszy dostaliśmy zaproszenie właśnie z SMS-u Łódź na mini turniej. Tak naprawdę były to dwa mecze sparingowe z ŁKS-em Łódź i SMS Łódź. Podczas przerwy między jednym, a drugim meczem zostałem zaproszony przez jednego z trenerów na rozmowy z człowiekiem odpowiedzialnym w szkole za wyszukiwanie chłopaków. Podczas tej rozmowy padło pytanie czy chciałbym przeprowadzić się do Łodzi i dalej trenować w SMS-ie. Po powrocie do Bydgoszczy sprawy potoczyły się dosyć szybko. Telefon z Łodzi do rodziców, podpisanie umowy i tak zostałem uczniem SMS Łódź.

W międzyczasie miałeś półroczny epizod w Pogoni Zduńska Wola. Jak wspominasz tamten okres?
- Po przyjeździe do Łodzi od razu zostałem dokooptowany do chłopaków z rocznika ‘84’. Po roku gry w roczniku starszym i zdobyciu brązowego medalu Klubowych Mistrzostw Polski kierownictwo szkoły "zaproponowało" przenosiny do Pogoni Zduńska Wola. Było to moje pierwsze doświadczenie z piłką na poziomie seniorskim. Pogoń była wtedy beniaminkiem trzeciej ligi. Pomimo, że byłem tam tylko jedna rundę, okres wspominam bardzo dobrze. To tam dostałem szanse gry w drużynie seniorów więc nie mogę narzekać.

Pamiętasz jak latem 2004 roku zostałeś zawodnikiem Unii?
- Oczywiście, że pamiętam. Troszkę było w tym przypadku... Po ukończeniu szkoły w Łodzi przeniosłem się do Legnicy do Miedzi. Tam miałem dalej kontynuować grę. Latem byliśmy z tą drużyną na obozie w Trzciance i przyjechaliśmy do Mogilna na sparing z Unią Janikowo. Jak dobrze pamiętam urazu w tym meczu doznał Marcin Ciesielski, a że Maciej Zając pauzował za kartki, Unia na pierwszy mecz została bez bramkarzy. Po tym sparingu dostałem telefon od jednego z działaczy Unii, a że byłem jeszcze cały czas formalnie zawodnikiem UKS SMS Łódź zgodę musiała wyrazić szkoła. Z tym nie było problemu i tak trafiłem do Janikowa.

Walczyliście wtedy o awans do obecnej pierwszej ligi. Realia były wówczas zupełnie inne niż obecnie...
- Dokładnie realia zupełnie inne od tych które mamy teraz . Od samego początku czuło się wielką presje związaną z grą o awans na zaplecze Ekstraklasy. No, ale dzisiaj jest dzisiaj i nic nie zmienimy.

W tamtych czasach byłeś młodzieżowcem. Jaki mecz najbardziej utkwił Ci w pamięci?
- Wiem do czego zmierzasz. Za każdym razem mi to przypominasz. Ja już zdarzyłem o tym zapomnieć (śmiech). Chodzi Tobie o obronionego karnego w pierwszym wygranym meczu 3:1 meczu z rezerwami Amicy? Na pewno był to jeden z głównych meczy, który zapamiętałem, ale tak naprawdę każdy występ w "tamtej" Unii był zawsze wielkim przeżyciem. Nie od tak gra się w jednej drużynie z Mistrzami Polski, tj. np. Tomek Ciesielski.

Po spadku z zaplecza Ekstraklasy wyjechałeś z Polski i zostałeś piłkarzem AS Othéllos Athiénou. Jak to się stało, że trafiłeś na Cypr?
- Tak, w Unii spędziłem trzy lata. Dwa sezony walka o awans do drugiej ligi, później po awansie w ostatnim roku grania w Unii zaliczyłem debiut w Grajewie przeciwko Łomży... Około trzy razy wznowiłem grę wybijając piłkę z piątki (śmiech). I pojawiła się opcja wyjazdu za granice, właśnie na Cypr. Nie miałem nic do stracenia, w ostatnim roku praktycznie nic nie grałem więc taka opcja mogła się już nigdy nie pojawić. Więc się spakowałem i odleciałem w cieple kraje (śmiech). Na Cyprze rozegrałem cały sezon w AS Othéllos Athiénou. Nie będę tutaj rozwijał tematu dlaczego tylko tyle. Po roku wróciłem do Polski.

Od sezonu 2008/2009 reprezentowałeś barwy TKP Tczew, a kolejny piłkarski rok spędziłeś w Victorii Koronowo...
- Czekałem na rozwój sytuacji na Cyprze za długo i gdy upadł temat powrotu musiałem gdzieś zakotwiczyć. Padło na Tczew i miejscowy TKP. Tam znowu tylko rok gry. Po fuzji miejscowej Wisy właśnie z TKP nowy zarząd chciał oprzeć nową drużynę na miejscowych chłopakach i tak wylądowałem w Victorii Koronowo.

Latem minionego roku ponownie zostałeś zawodnikiem Unii. Co czułeś, kiedy ponownie zagrałeś w barwach naszego klubu?
- Wiedziałem, że wracam na "stare" śmieci. Fajnie jest znowu zagrać w Janikowie, ale nie ma porównania gdy przychodziłem pierwszy raz. "Stres" był o większy niż teraz (śmiech).

Runda jesienna nie była zbyt udana w naszym wykonaniu. Jakie są nastawienia przed wiosną, do której coraz bliżej?
- Gdyby ktoś miał taką możliwość poprosiłbym, aby wymazał to wszystko co było w pierwszej rundzie, te wszystkie nasze dokonania na boisku. Oczywiście jeżeli chodzi o jakieś wnioski, podsumowania mogę jedynie mówić o swojej grze... Musimy się wziąć do roboty, bo dubla nie będzie.

W chwili obecnej trawa okres transferowy. Czy miałeś jakieś propozycje z innych klubów?
- Co do transferów, nie jest to moja "działka". Jestem jedynym jeżeli chodzi o zawodników z obecnej kadry, który miał okazje grać na "starym" stadionie. Byłem naocznym świadkiem jak burzono trybunę, jak później pomału, krok po kroku stawiano pierwsze fundamenty pod obecny obiekt aż do obecnego kształtu. Mam nadzieje, że tak będzie z nami, że pomału wyjdziemy na prostą i Unia znowu stanie się mocnym klubem w regionie jak i w całej Polsce, że każdemu na tym zależy, że są osoby w Janikowie i okolicy, którym dobro tego klubu leży na sercu.
Wracając do przeszłości.

W Janikowie miałeś już trzech trenerów (Czesław Jakołcewicz, Maciej Bartoszek, Andrzej Wiśniewski). Tomasz Mazurkiewicz jest Twoim czwartym szkoleniowcem w Unii. Z którym trenerem pracowało lub pracuje Ci się najlepiej?
- Już tych trenerów było w Unii czterech, zgadza się. Każdy z nich jest inny, ma inny warsztat, od każdego można coś ciekawego wyciągnąć. U jednego grałem mniej, u drugiego więcej, ale każdego wspominam dobrze.

Zakończmy Twoją przygodą z reprezentacją Polski...
- Mam na swoim koncie cztery występy w kadrze U-19 u trenera Andrzeja Zamilskiego. Był taki okres ze byłem zmiennikiem Łukasza Fabiańskiego na turnieju w Korei Południowej.

Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.

Rozmawiał:
Eryk Woźniak


 

Reklama

Wyszukiwarka